Sklep Fundacji Canis

 sklep3

Sklep Fundacji Canis, gdzie kupisz upominki, ozdoby, antyki, przedmioty artystyczne, malarstwo, linoryt - cały dochód przeznaczony jest na pomoc dla zwierząt. Kup sobie prezent i wspomóż zwierzaki.

 

 

Fundacja Canis na Allegro

nasze aukcje allegro1

Zapraszamy na nasze aukcje:   Allegro

1% podatku dla zwierząt numer KRS: 0000128172

Upitax new uruchom2

Duduś Wielki

Każdy, kto odwiedza mnie po raz pierwszy, widząc Dudusia wydaje okrzyk zdziwienia i, mam nadzieję, zachwytu. Wprawdzie na dźwięk dzwonka do drzwi Duduś na wszelki wypadek chowa się pod fotel, lecz ciekawość szybko bierze górę nad strachem (przepraszam, chciałam powiedzieć - ostrożnością) i pomalutku spod mebla wypełza coraz większy kawałek Dudusia. Kiedy już kot objawi się w całej okazałości, następuje ów pełen podziwu i zdumienia jęk.
Duduś to gigant. Podejrzewam, że jako mały kociak musiał usłyszeć o moim uwielbieniu dla urody bulterierów i tak pokierował swoim rozwojem, że wyrósł na jedynego w Polsce, a może i na świecie, kota rasy bulterier. Waży prawie dziesięć kilogramów, ma długi pysk i oczy w różowej oprawie, cokolwiek krzywe tylne nogi oraz, to już niezależnie od wymogów rasy, rozkosznego zeza.
Jego waga dotkliwie daje mi się we znaki nocą, ponieważ nie chce zrozumieć, że jest zbyt ciężki, aby spać w poprzek moich nóg. Kiedy próbuję go przesunąć na brzeg łóżka, gryzie mnie przez kołdrę w palce i z uporem maniaka wraca, żeby zaburzać mi krążenie. Ale za to jak grzeje!
Duduś jest ulubieńcem mężczyzn. Ochoczo prezentuje swoje psie zachowania, czym zjednuje ich sobie bez reszty. Kocha aportować zabawkę lub zwykłą kulkę z papieru i jest w tym sporcie niezmordowany. Na nic zdają się próby odwrócenia jego uwagi, bo przecież chciałoby się na przykład wypić z gościem kawę. Nic z tego. Duduś wymusza rzucanie, dopominając się o nie przeraźliwym miauczeniem.
Syjamska krew! Wprawdzie urodził się w przyblokowym ogródku i dzieciństwo spędził pod krzakiem, lecz są świadkowie, jakoby jego tatuś był kotem syjamskim, co potwierdza błękit oczu Dudusia oraz dźwięki, które z siebie wydobywa.


Wracając do zabawy w aportowanie, wykazuje w tej kwestii ogromną przedsiębiorczość. Oduczyłam się już zgniatać byle jak papier po maśle i wrzucać go do pojemnika ze śmieciami, gdyż natychmiast wydostawał z wiadra tę "piłkę" i dryblował w moją stronę, nie bacząc na fakt, że powleka resztkami tłuszczu całą podłogę. Teraz papierek starannie składam w kostkę i wsuwam do śmieci chyłkiem i bezszelestnie, aby nie zbudzić licha.
Duduś potrafi też bez trudu zwalić człowieka z nóg. Wystarczy, że znienacka postanowi się poprzymilać, a najchętniej robi to wtedy, gdy niosę kubek z herbatą. Dziewięć kilo z hakiem zderzające się niespodziewanie z moimi łydkami - i już jestem kobietą upadłą! Wielokrotne kolizje spowodowały, iż rozglądam się ze wzmożoną czujnością i wyruszam dopiero wtedy, gdy zlokalizuję miejsce pobytu Dudusia.
No i fikołki - proszę sobie wyobrazić, że umie robić fikołki! Mówię: "Dudusiu, zrób fikołka" w momencie, kiedy ociera się o moje stopy, i fajt!, fikołek wykonany. Ostatnio, z powodu nadmiernego przyrostu masy ciała (ze szczególnym uwzględnieniem okolic brzucha) nie wszystkie fikołki się udają. Ale wola i gotowość jest zawsze.
Dla młodocianych adeptów szkółki przedadopcyjnej, która co pewien czas otwiera podwoje w naszym domu, Duduś jest dobrym wujkiem. Jego Lordowska Wielkogabarytowość bawi się z kociętami w miarę delikatnie i z rzadka tylko słychać rozpaczliwe piski przyduszonych zbyt mocno maluchów. Inne koty oprotestowują tymczasowych lokatorów każdy na swój sposób, a dobroduszny wielkolud Dudi z entuzjazmem pucuje małe łepetyny i chętnie wypożycza ulubione piłeczki.
Łapy wykorzystuje bardzo zręcznie nie tylko do popychania piłki. Z miski z suchą karmą wygarnia na podłogę niewielką ilość ziarenek, po czym zbiera po jednym na ząb, rozgryza, połówkę zjada, a drugą wypluwa. Po jego posiłku całe otoczenie naczynia usłane jest przegryzionymi granulkami. Być może, starodawnym zwyczajem, zostawia dary dla dobrych duchów tego domostwa.
Oprócz wszystkich wyżej opisanych niezaprzeczalnych zalet, ten wspaniały kocur ma też jedną wadę. Ponieważ w młodości bardzo chorował (trzy razy w przeciągu dwóch tygodni, dzięki wielkiej ofiarności i umiejętnościom naszej pani doktor, został uratowany od śmierci), nabrał urazu do wizyt w lecznicy. Jazda w kontenerku kojarzy mu się jednoznacznie. Po dotarciu na miejsce i otwarciu budki oczom moim i lekarza ukazuje się zawsze coś na kształt nieco opasłej Wenus wynurzającej się z morskiej piany, wyprodukowanej przez ślinianki na skutek stresu. Błękitne oczy Dudusia patrzą na nas z wyrzutem, a rozdzierające miauki nie pozostawiają cienia wątpliwości, że został tu przytaszczony niesłusznie.
Odpukuję, Dudusiowe zdrowie, umieszczone w tym bezpiecznie dużym ciele, ma się ostatnio dobrze, więc do lecznicy jeździmy bardzo rzadko. I całe szczęście, gdyż obawiam się, że aby podnieść kontenerek szczelnie wypełniony Dudusiem, musiałabym teraz skorzystać z pomocy dźwigu. Na wszelki wypadek poproszę kogoś o sprawdzenie w internecie, gdzie ponoć można kupić wszystko, po ile "chodzą" te urządzenia.
A na razie, Dudusiu, bardzo cię proszę, bądź zdrów!
Maryla Weiss


KOT 3 - marzec 2007
magazyn dla miłośników kotów.


Serwis Koci Dom powstał z myślą o kotach i zawiera zdjęcia kotów, porady jak opiekować się kotem, różności o kotach. 

Koci Dom - Ważne! Serwis Internetowy Koci Dom nie jest organizacją opieki nad zwierzętami i nie reprezentuje żadnje organizacji!

Koci Dom jest zaprzyjaźniony z Fundacją Canis. Zajrzyj do kącika adopcyjnego Fundacji Canis - może znajdziesz przyjaciela na całe życie.

Jako że Koci Dom nie jest schroniskiem ani organizacją nie ma żadnej możliwości pomocy finansowej, rzeczowej ani przyjmowania zwierząt.

Serwis Koci Dom  prowadzę sama, dlatego też nie mam możliwości zamieszczania ogłoszen o zwierzętach do adopcji.