Luke Gamble, Wet.
Moi wspaniali dzicy przyjaciele
Przeczytałam tę książkę jak to się mówi jednym tchem. Fajna opowieść młodego weterynarza, który po studiach podejmuje pracę. Nie jest on kimś kto chce odfajkować swoje 8 godzin pracy lecz chce pomagać zwierzętom. Poświęca swoje kolejne urlopy aby jechać do innych krajów (Grecja, Indie) i leczyć i sterylizować tamtejsze zwierzęta jako pomoc dla tamtejszych organizacji opieki nad zwierzętami. Luke namawia swojego kolegą, który trochę marudzi, że wakacje to powinny byc wakacje - byczenie się na plaży na przykład.
Nachodzą ich wątpliwości po co właściwie to robią. Czy ma sens zajmować się ratowaniem zwierząt gdy tyle jest ludzi/dzieci, którzy potrzebują pomocy? Dobre pytanie! Jest to częsty zarzut wobec ludzi pomagającym zwierzętom: "dzieciom byście pomogli!"
Autor książki sam sobie odpowiada na to pytanie: "Jesteśmy weterynarzami".
Po prostu każdy robić coś co może i chce. Cywilizacja opiera się na specjalizacji, każdy robi coś innego a zajmować się trzeba wszystkimi problemami a nie rzucić wszystko i skopić się na jednym. Metodę rozwiązywania jednego problemu zostawiając inne wypróbował Mao. Stwierdził, że państwu potrzebna jest stal i na jego rozkaz każdy Chińczyk wypalał żelazo w przydomowych dymarkach. Efekt? Wiadomo!
Ale wracając do książki, fajnie się czyta, napisana z humorem. Chociaż ma też drastyczny rozdział o zwalczaniu epidemii pryszczycy. Przyznam się, że najbardziej drastyczną część opuściłam.
Między wierszami można wyczytać jak ludzie przedmiotowo traktują zwierzęta. Wydawałoby sie, że świątynne słonie w Indiach, które udzielają ludziom błogosławieństwa i są "święte" powinny być dobrze traktowane i wieść życie jak bogowie. Ale niestety tak nie jest.
Historia suczki leczonej przez Luka pokazuje jak ważne jest dokładne sprawdzanie ludzi, którym oddaje sie psy lub koty do adopcji. W Anglii organizacja opieki nad zwierzętami może pozwać człowieka, którzy zlamał umowę adopcyjną. Najlepszym sposobem uniknięcia wykorzystywania zwierząt w celach reprodukcji jest ich sterylizacja. Fundacja Canis oddaje do adopcji psy i koty tylko sterylizowane.
Wspomnienia Luka kończą się, gdy otwiera on własną praktykę. Może będzie dalszy ciąg tej świetniej, wciągającej książki.